Hasło krzyżówkowe „orla” w leksykonie szaradzisty. W naszym internetowym leksykonie definicji krzyżówkowych dla słowa orla znajduje się prawie 28 opisów do krzyżówek. Definicje te zostały podzielone na 7 różnych grup znaczeniowych. Jeżeli znasz inne znaczenia pasujące do hasła „ orla ” lub potrafisz określić ich inny
Prawdopodobnie każdy słyszał o Orlej Perci. Opowieści o tym najtrudniejszym szlaku w Tatrach budzą zainteresowanie zarówno wśród początkujących wspinaczy, jak i doświadczonych miłośników górskich wędrówek. Szlak Orlej Perci prowadzi przez najbardziej majestatyczne szczyty i przełęcze Tatr, a jego charakter można porównać do „via ferrat”. Orla Perć - wprowadzenie na najtrudniejszy tarzański szlak Ze względu na znaczny stopień trudności tego tatrzańskiego szlaku, każdy turysta przed wędrówką powinien się odpowiednio przygotować oraz zdobyć wiedzę na temat samej trasy. Nie bez znaczenia jest również szczęście co do pogody. Poza tym w słoneczne dni można liczyć na naprawdę piękne widoki. Poniższy tekst odpowie na najważniejsze pytania dotyczące tego wymagającego odcinka w polskich Tatrach Orla Perć jest najdłuższym graniowym szlakiem w Tatrach Wysokich, który prowadzi większością długiej wschodniej grani Świnicy. Szlak Orla Perć często uważany jest za najtrudniejszy i najniebezpieczniejszy w Tatrach i całej Polsce. Poprowadzony jest stokami oraz granią przez przełęcze i szczyty, między przełęczami Zawrat (2158 m i Krzyżne (2112 m i dalej grzbietem Wołoszyna na Polanę pod Wołoszynem. Dodatkowych trudności dostarcza zmienna górska pogoda – jak wiadomo, nawet w niższych górach potrafi być Kapryśna, a Orla Perć jest położona na wysokości ponad 2000 m Podobnie jak większość szlaków w Tatrach, ten odcinek również jest dostępny zimą, jednak o takim wyjściu powinni myśleć tylko najbardziej doświadczeni wspinacze. Charakterystyka szlaku Orla Perć W 1932 roku odcinek od Krzyżnego do Polany pod Wołoszynem został zamknięty przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie z uwagi na ochronę przyrody. Większość szlaku Orlej Perci zdominowana jest przez trawersy, a niektóre jego miejsca prowadzą granią. Znajdują się tu liczne ekspozycje, dlatego też wędrówka zdecydowanie odradzana jest osobom, mającym lęk wysokości. Orla Perć nie jest przeznaczona dla „zwykłych” turystów, o wędrówce tym szlakiem powinni myśleć tylko ludzie mający doświadczenie górskie i znający techniki wspinaczkowe. Pomimo zabezpieczenia na całej długości za pomocą drabinek, łańcuchów czy klamer, warto zastanowić się, czy naprawdę poradzimy sobie z przejściem. Oczywiście na większości etapów trasy można prawie w każdym momencie skorzystać ze szlaków dojściowych i zrezygnować z wędrówki – wyjątkiem jest odcinek od Granatów po Krzyżne, który trzeba przejść w całości. Choć przyjmuje się, że Orla Perć jest najtrudniejszym i najbardziej niebezpiecznym oznakowanym szlakiem w Tatrach, to można wskazać w tych górach trasy, które odpowiadają jej poziomem trudności. Jednak o specyfice Orlej Perci decyduje fakt, że jest to stosunkowo długi odcinek z wszystkimi wymienionymi powyżej trudnościami – pozostałe szlaki w Tatrach nie wymagają od turystów umiejętności poruszania się w trudnym terenie przez cały czas. O tym, jakich trudności dostarczała i nadal dostarcza wędrówka po Orlej Perci, świadczy fakt, że w 2007 roku dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego wprowadziła ruch jednostronny na odcinku od Zawratu do Koziego Wierchu. Taka decyzja miała na celu ułatwienie wędrówki – nie oznacza to, że teraz nie trzeba zachować rozsądku na szlaku. Orla Perć – szlak W rejon Orlej Perci można dotrzeć kilkoma popularnymi szlakami dojściowymi, z których część może stanowić samodzielny cel wycieczek. Najbardziej popularnym szlakiem dojściowym jest trasa ze schroniska „Murowaniec” na Zawrat. Należy mieć jednak na uwadze, że zdobywanie Zawratu od Hali Gąsienicowej jest zdecydowanie trudniejsze niż szlak prowadzący z Doliny Pięciu Stawów. Wędrówka na Orlą Perć możliwa jest od kilku stron, w tym od: Kasprowego Wierchu i Świnicy czerwonym szlakiem wzdłuż grani – oceniana jako trudna i eksponowana. Ułatwienia w postaci łańcuchów i klamer. Przypominamy, że aktualnie odcinek ze Świnicy jest zamknięty do odwołania (stan na Doliny Gąsienicowej ze schroniska „Murowaniec”: niebieskim szlakiem na Zawrat – trasa trudna, ubezpieczona łańcuchami; żółtym szlakiem na Kozią Przełęcz – trasa trudna z elementami wspinaczki i z ekspozycją; czarnym szlakiem, który prowadzi przez Rysę Zaruskiego i Żleb Kulczyńskiego – trasa oceniana jako trudna, z łańcuchami, klamrami i poręczami; zielonym szlakiem wyprowadzającym między Zadnią Sieczkową Przełączkę a Zadni Granat – trasa o średniej trudności; żółtym szlakiem pod sam wierzchołek Skrajnego Granatu – trasa średnio trudna; żółtym szlakiem przez dolinę Pańszczycę na Krzyżne – trasa o niewielkich trudnościach technicznych, ale za to dłuższa i dosyć żmudna; Doliny Pięciu Stawów Polskich ze schroniska: niebieskim szlakiem na Zawrat – trasa odznaczająca się niewielkimi trudnościami technicznymi; żółtym szlakiem na Kozią Przełęcz – trasa oceniana jako trudna, eksponowana, z łańcuchami i klamrami; czarnym szlakiem na Kozi Wierch – trasa o stosunkowo niewielkich trudnościach, jednakże nieco żmudna; żółtym szlakiem na Krzyżne – trasa stosunkowo długa, ale dostępna dla mniej doświadczonych turystów. Orla Perć – przebieg całej trasy Dobrymi miejscami wypadowymi do przejścia całej Orlej Perci są dwa schroniska: „Murowaniec” na Hali Gąsienicowej oraz schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Przejście całej trasy warto podzielić na kilka części: Zawrat – Kozia Przełęcz – ruch turystyczny na tym szlaku jest obecnie jednokierunkowy; czas przejścia: 1:20 h. Kozia Przełęcz – Kozi Wierch – ruch turystyczny na tym szlaku jest obecnie jednokierunkowy; czas przejścia: 1:30 h. Kozi Wierch – Skrajny Granat – czas przejścia: 1:35 h. Skrajny Granat – Krzyżne – w przypadku tego odcinka należy wiedzieć, że nie ma możliwości wcześniejszego zejścia ze szlaku. Czas przejścia: 2:15 h. Orla Perć – najtrudniejszy odcinek Najtrudniejszym odcinkiem Orlej Perci jest najprawdopodobniej trasa od przełęczy Zawrat do Koziego Wierchu. Przejście tym szlakiem wymaga nie tylko dużego doświadczenia i zaplecza sprzętowego, lecz także odporności psychicznej. Szlak wiedzie odcinkami, na których z jednej strony jest skalna ściana z łańcuchami, z drugiej przepaść. Poza tym kamienie są naprawdę śliskie, zwłaszcza jeśli uwzględnić fakt, że czasami nawet latem zalegają na nich resztki śniegu. Aby podnieść poziom bezpieczeństwa, jak już wspomnieliśmy powyżej, od pewnego czasu szlak ten jest jednokierunkowy – można nim podążać tylko od Zawratu. Wyjątkiem jest kilkanaście metrów, gdzie prowadzi żółty szlak z Doliny Pięciu Stawów Polskich. Na odcinku od Zawratu do Koziego Wierchu jest być może najbardziej emocjonujące miejsce na całej Orlej Perci, a mianowicie metalowa drabinka, po której należy się wspiąć. Zlokalizowana w silnie wyeksponowanym miejscu, do którego dociera się krawędzią, w okolicy Koziego Wierchu. Orla Perć zimą Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na to, w jaki sposób planuje się przejść Orlą Perć, czy w zespole, czy też samotnie. Osobiście polecamy przejście w zespole 2-3-osobowym, najlepiej, jeśli wszyscy mają podobną kondycję fizyczną i znają się nawzajem (oraz sobie ufają). Oczywiście można również spróbować przejścia samotnego, stosując metody autoasekuracji, jednak taką metodę polecamy tylko bardzo doświadczonym wspinaczom, którzy radzą sobie w warunkach zimowych. Wreszcie, trzeba mieć na uwadze to, jak się prezentuje Orla Perć nawet latem. Część odcinków to przejścia, gdzie po oby dwóch stronach trasa jest wystawiona na ekspozycję, poza tym na szlaku występują niestabilne kamienie. Zimą jest tylko gorzej – wszystko jest przykryte grubą warstwą śniegu i lodu, więc tak naprawdę z każdym krokiem trzeba zgadywać, jak wygląda podłoże pod białym puchem. Dlatego, gdy trafi się na pogorszenie pogody, wtedy najlepiej zawrócić i odłożyć ambicję przejścia Orlej Perci na inną okazję. Do wszystkiego, co wymieniliśmy powyżej, dochodzi kwestia przygotowania pod kątem umiejętności. Naszym zdaniem wręcz wymagane jest ukończenie kursu taternickiego lub przynajmniej kursu turystyki wysokogórskiej. Dzięki niemu każdy nauczy się podstaw poruszania w trudnym terenie, zastosowania liny, budowania stanowisk, czy też asekuracji lotnej. Dobrze również, by wyjście zimą na Orlą Perć nie było pierwszym doświadczeniem tego typu, dobrze nabyć umiejętności w skałkach i na kursie skałkowym. Reasumując, Orla Perć zimą stawia przed turystami szczególne wymagania. Konieczna jest duża dawka umiejętności i doświadczenia w wędrowaniu w podobnych warunkach oraz odpowiednie zaplecze sprzętowe i umiejętność posługiwania się sprzętem wspinaczkowym. Przed wyruszeniem na szlak należy zapoznać się z prognozowanymi warunkami pogodowymi i sprawdzić ostrzeżenia lawinowe. Orla Perć – czas przejścia Pytaniem, które zadaje sobie wielu ludzi przed wyprawą na Orlą Perć, jest to, jaki jest czas przejścia trasy. Jak to często bywa, odpowiedź jest bardzo niejednoznaczna. Trzeba tutaj bowiem uwzględnić warunki pogodowe czy kondycję turysty. Według informacji podawanych przez większość źródeł czas przejścia waha się pomiędzy 6-7 godzin. Nie należy jednak spieszyć się, gdy zegarek pokaże nam 7:05. Ci, którzy wybierają się zimą, mogą śmiało zastosować mnożnik x1,5. Śnieg i lód skutecznie spowalniają turystów w warunkach beskidzkich, więc tym bardziej na Orlej Perci. Pamiętajmy, że bezpieczeństwo jest najważniejsze, a sama wyprawa ma być dla przede wszystkim pozytywną przygodą. Wypadki śmiertelne na Orlej Perci W ciągu ostatnich lat widać rosnące zainteresowanie Orlą Percią. Niestety, często nie przekłada się to na odpowiednie przygotowanie do wędrówki. Dlatego też coraz częściej można spotkać się z turystami bez odpowiedniego ekwipunku lub, co gorsza, bez wiedzy na temat ryzyka, jakie niesie za sobą wspinaczka i trudności na szlaku. Problemem jest również brak przygotowania kondycyjnego i przecenienie własnych możliwości. Od momentu powstania Orlej Perci do roku 2004 na szlaku doszło do 86 wypadków śmiertelnych. W latach 1995-2004 wypadki, które miały miejsce na Orlej Perci, stanowiły aż 5% ogólnej liczby wypadków w Tatrach, a wypadki śmiertelne aż 15%. Pod względem ryzyka dla turystów, najbardziej niebezpiecznymi odcinkami szlaku Orlej Perci są okolice Zawratu i Koziej Przełęczy. Do najczęstszych przyczyn wypadków w latach 1995-2004 można zaliczyć: poślizgnięcie się na śniegu; poślizgnięcie na mokrych lub śliskich skałach; zabłądzenie; lawinę; uderzenie spadającymi kamieniami i zasłabnięcie; zachowanie; inne czynniki. Zdaniem ratowników górskich, ogólnymi przyczynami śmierci na Orlej Perci były braki kondycyjne, niewłaściwe zaplanowanie wędrówki, nadmierna wiara we własne możliwości, zignorowanie warunków pogodowych lub brak ich wcześniejszego uwzględnienia, a także nieodpowiednie przygotowanie sprzętowe. CZYTAJ TAKŻE: Kurs taternicki czyli jak zostać taternikiem Orla Perć na Nowy Rok. Fotoreportaż z zimowej wspinaczki w Tatrach Jak rozpoznać gwałtowną zmianę pogody? Łatwe trasy w Tatrach – najlepsze propozycje na rodzinne górskie wycieczki Sprzęt potrzebny podczas wspinaczki na Orlą Perć Jak wspomnieliśmy powyżej, jednym z czynników wpływających na wypadki w Tatrach, w tym na Orlej Perci, jest nieodpowiednie przygotowanie sprzętowe. Orla Perć jest szlakiem trudnym i bardzo wymagającym, dlatego odpowiednia odzież i sprzęt turystyczny to coś, o czym powinien pomyśleć każdy przed wyjazdem w Tatry. Ze względu na charakter wędrówki, wskazany jest wybór sprzętu dobrej jakości, który nie zawiedzie turysty podczas wyprawy. Wybierając się w trasę Orlej Perci, zalecamy zabrać ze sobą: kask wspinaczkowy – powinien znaleźć się w wyposażeniu każdego wspinacza wybierającego się na Orlą Perć. Profesjonalny kask wspinaczkowy chroni głowę przed uderzeniem czy urazem, jednocześnie amortyzuje ją podczas ewentualnego upadku. Tym, co wyróżnia dobrej jakości sprzęt, jest wysoka jakość materiałów i odporność na ewentualne uszkodzenia; buty trekkingowe – Jest to podstawa każdego ubioru w góry. Powinny być wykonane z wytrzymałego i odpornego na uszkodzenia zewnętrzne materiału oraz zapewniać odpowiednią amortyzację dzięki specjalnie zaprojektowanej i elastycznej podeszwie. Warte rozważnie będą buty podejściowe, łączące w sobie cechy obuwia trekkingowego z przyczepnością butów przeznaczonych do wspinaczki. Wyruszając w góry w lecie, należy zwrócić uwagę na wodoodporny i przewiewny materiał. W przypadku wypraw zimowych dobrze wybrać model wyposażony w dodatkową wyściółkę, która zapewni ciepło, ale też pozwoli odprowadzić nadmiar wilgoci; kurtkę przeciwdeszczową – osobiście nie wyobrażamy sobie wypadu w góry bez kurtki przeciwdeszczowej w plecaku; wytrzymałe spodnie górskie – wybierając się na Orlą Perć, warto zabrać spodnie, które wytrzymają przypadkowy kontakt ze skałą. Dlatego ważne, by materiał był wytrzymały, opcjonalnie by spodnie miały dodatkowe wzmocnienia na kolanach i pośladkach; bieliznę termoaktywną – jest to element ubioru, który ze względu na bezpośredni kontakt ze skórą powinien być dobrany w odpowiedni sposób. Odpowiednia bielizna termoaktywna z jednej strony odprowadza wilgoć produkowaną przez ciało, z drugiej pozwala zachować właściwą termoregulację organizmu; drugą warstwę odzieży – bez względu na porę roku, każdy powinien spakować (lub założyć) polar, softshell lub inną warstwę chroniącą przed utratą ciepła; czapkę – w zależności od pory roku, warto zabrać czapkę z daszkiem lub czapkę chroniącą przed zimnem; chustę – w Tatrach nawet latem bywa wietrznie i chłodno, dlatego należy zabrać ze sobą chustę w celu ochrony szyi czy głowy; rękawiczki wspinaczkowe – na Orlej Perci trzeba również pomyśleć o rękawiczkach, które ochronią dłonie przed obtarciami oraz poprawią chwyt w skałach; plecak górski – element oczywisty, jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, że plecak plecakowi nierówny. Wybierając model na bardziej wymagającą wędrówkę, najlepiej postawić na ofertę znanych producentów, np. takich jak Deuter, The North Face, Pinguin czy Jack Wolfskin. Tego rodzaju plecaki wyróżniają się przede wszystkim lepszą jakością wykonania, a co za tym idzie, również wytrzymałością. Poza tym bardziej zaawansowane modele są wyposażone w szereg udogodnień – usztywniany i regulowany system nośny, wygodny pas biodrowy, pasy troczące, kieszeń typu camelback, czy też boczne kieszenie; bukłak typu camelback – przewagą systemu hydracyjnego nad zwykłą butelką jest to, że nie trzeba ściągać plecaka, by ugasić pragnienie. Jeśli uwzględnić stopień trudności Orlej Perci, jest wręcz wskazane, by korzystać z takiego rozwiązania; termos z gorącą herbatą – niezależnie od tego, czy korzystamy z camelbacka, czy ze zwykłej butelki, termos z gorącą herbatą to absolutny must have; przekąski – przeciętny człowiek potrzebuje około 2000 kalorii dziennie. Należy jednak pamiętać, że w górach każdy znacznie szybciej traci energię, a jej niedobór może być niebezpieczny; mapę Tatr i kompas – zapewne dla wielu to oczywisty punkt, jednak trzeba wspomnieć, że nikt nie powinien wybierać się w góry bez mapy i kompasu. Oczywiście można pobrać aplikację z mapą, jednak warto mieć na uwadze, że elektronika bywa zawodna; telefon, powerbank – jeśli już mowa o elektronice to przed każdym wyjściem w góry każdy powinien sprawdzić, czy ma naładowaną baterię w telefonie. Dobrym pomysłem jest zabranie powerbanka; czołówkę – jest to drobiazg, jednak może uratować życie. W górach ciemność zapada szybciej niż na równinach, poza tym czołówka może również sygnalizować innym nasze położenie; numery służb ratunkowych, aplikację „Ratunek” – wybierając się na wędrówkę, należy zainstalować aplikację „Ratunek”, służącą do kontaktu ze służbami ratowniczymi w górach (TOPR) i GOPR) i na pozostałym obszarze kraju (WOPR, MOPR, inne służby ratownicze). Numery ratunkowe GOPR/TOPR to 601 100 300 i 985; numer osoby pierwszego kontaktu – chcąc się zabezpieczyć przed najgorszym, warto zapisać w telefonie numer osoby pierwszego kontaktu, czyli (In case of emergency). Jest to numer, pod który zadzwonią każde służby ratunkowe, gdy znajdą przy Tobie telefon; ubezpieczenie górskie – o ile w Polsce akcje górskie są darmowe, to jednak na Słowacji potrafią naprawdę dużo kosztować; apteczkę turystyczną – chyba najważniejsza rzecz w plecaku. Bez apteczki nie ryzykuj wyjścia w góry, a już zwłaszcza na odcinek o takim stopniu trudności jak Orla Perć; Orla Perć jest dostępna również zimą, jednak wtedy wyprawa wymaga nie tylko odpowiedniego wyposażenia, ale i znacznego doświadczenia w poruszaniu się w skale, lodzie i śniegu w terenie wysokogórskim, znajomości podstaw asekuracji oraz umiejętności chodzenia w rakach i posługiwania się czekanem. Dlatego zimą istotny jest odpowiedni sprzęt do wędrówki w oblodzonym terenie. Czekan i raki wspinaczkowe to obok kasku, podstawowe elementy ekwipunku na zimową wyprawę na Orlą Perć. Warto też mieć ze sobą uprząż wspinaczkową (przynajmniej dolną), linę wspinaczkową (co najmniej 25-30 metrów), 2-3 pętle oraz kilka karabinków wspinaczkowych, tak aby trudne, eksponowane i zalodzone miejsca przekraczać z asekuracją drugiej osoby. Jako uzupełnienie wyposażenia na taką wyprawę warto zabrać ze sobą ogrzewacze do dłoni i stóp. Zdjęcia: Foty Jacek BoguckiZdjęcie tytułowe: jarekgrafik Relacja z przejścia Orlej Perci w całości, od Zawratu do Krzyżnego, w pochmurny (burzowy?), lipcowy dzień.Instagram: https://www.instagram.com/bzdeciorYoutubTatrzański sezon w pełni, więc nie dziwota, że ostatnio dostaję mnóstwo prywatnych zapytań o Orlą Perć. Na wstępie odsyłam Was do artykułu Orla Perć, w którym odniosłam się do trudności tego szlaku, zawarłam kilka istotnych informacji, a przede wszystkim umieściłam linki do skrupulatnych opisów poszczególnych odcinków. Każdy kto planuje wybrać się na Orlą, właśnie tam znajdzie przebieg trasy oraz zdjęcia trudności. Tym razem wgryzę się w temat od innej strony. Postanowiłam przypomnieć sobie pierwsze zmagania na podniebnej ścieżce i pokazać Wam Orlą Perć moimi oczami. Z pierwszym wyjazdem w Tatry nawet nie śniło mi wejście w rejon Orlej Perci. Jak to do żółtodzióba, docierały do mnie jedynie szczątki informacji, czasem dosyć przerażające. Wiedziałam, że tam wysoko, że bardzo trudno, że są przepaście, straszliwe łańcuchy, jakieś drabiny i w ogóle tam wypadki i trupy się ścielą. Nazwy typu „Honoratka, Żleb Drege’a, czy choćby Kozie Czuby były mi zupełnie obce. Zajęłam się tym, co początkującemu uchodzi. Na pierwszy ogień poszedł Karb, potem Czarny Staw pod Rysami i spacer do Piątki przez Świstówkę, Czerwone Wierchy z Kasprowym, Droga nad Reglami, Rusinowa z Gęsią Szyją, Nosal z Kopieńcem, Giewont oraz jaskinie w Dolinie Kościeliskiej. Całkiem ładnie jak na pierwszy raz, co nie? I Giewont i jaskinie robiłam w warunkach mocno deszczowych. Ani mi było trudno, ani straszno, co jedynie ślisko i upierdliwie. Już wtedy wiedziałam, że chcę i mogę wyżej. W drodze na Karb. Pierwsza wycieczka w Tatrach ever. 😀 Dawno temu na Giewoncie. Chodziło się kiedyś po Tatrach w jeansach, oj chodziło. 😉 Kolejny wyjazd był krótki, dodatkowo okrojony przez niesprzyjające warunki, ale udało mi się wdrapać na Szpiglasowy i Świnicę od Świnickiej Przełęczy. W skałach czułam się swobodnie, więc w naturalny sposób zaczęłam interesować się tym, co w Tatrach najtrudniejsze. Oczywiście oznakowane i najtrudniejsze. Dziabnęłam Nykę, przewertowałam Internety, oswajałam się ze zdjęciami, opanowałam topografię i przygotowałam plan ataku. Żleb Blatona – podejście na Świnicę Wertując blogi i górskie fora natrafiłam na wiele opinii, że ignorancja w górach potrafi doprowadzić do nieprzyjemnych sytuacji. Przyznam, że nie chciałam być jedną z tych ofiar losu, które wyrwały się na szlak będący ponad ich siły i zmuszone były zeń schodzić z pomocą ratowników. Czułam, że podołam wyzwaniu, ale równocześnie miałam świadomość, że moje górskie doświadczenie jest krótkie i może jednak zbyt wątłe, by porywać się na Orlą Perć. Świnica Na trzecim tatrzańskim wyjeździe postanowiłam raz jeszcze sprawdzić się na Świnicy, tym razem idąc z Hali Gąsienicowej przez Zawrat. Na przełęcz wlazłam bez problemów, tzw. „Mała Orla Perć” też poszła jak z płatka, zatem następnego dnia byłam gotowa stanąć oko w oko z legendą. Dla pewności (ależ ja wtedy byłam asekurancka) obrałam za cel najłatwiejszy odcinek graniówki – od Koziego Wierchu po Granaty. Cała trasa tego dnia prezentowała się tak: ZAKOPANE – PALENICA – DOLINA PIĘCIU STAWÓW – KOZI WIERCH – PRZEŁĄCZKA NAD BUCZYNOWĄ DOLINKĄ – ZADNI GRANAT – POŚREDNI GRANAT – SKRAJNY GRANAT – HALA GĄSIENICOWA – KUŹNICE – ZAKOPANE Wycieczka rozpoczęła się piękną panoramą Orlej Perci (z Kościelcem gratis, po prawej). A wiecie skąd taki widok? Z Równi Krupowej! 😀 Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Szlak z Piątki na Kozi Wierch prowadzi łagodnym, południowym stokiem góry i polega na mozolnym zdobywaniu wysokości. Dopiero pod samym szczytem ścieżka robi się mniej dogodna, ale dla nikogo nie powinna stanowić większych problemów. Samo podchodzenie nie utknęło mi w pamięci jakoś szczególnie, za to widok z Koziego już tak. Chmury nieco popsuły ten spektakl, ale miejsce i tak mnie głęboko oczarowało i do dziś twierdzę, że to jedno z najpiękniejszych miejsc widokowych w Tatrach. Podejście czarnym szlakiem na Kozi Wiech Z jednej strony hipnotyzują Tatry Wysokie ponad Doliną Pięciu Stawów, a z drugiej otoczenie Doliny Gąsienicowej. Znakomicie widać też lwią część samej Orlej Perci z przykuwającym wzrok zejściem z Kozich Czub. W oddali majaczą sylwetki Tatr Zachodnich. No baja. Widok na dalszy odcinek Orlej, w kierunku Granatów. Zejście z Kozich Czub, w tle Świnica. Pamiętam, że wtedy wybełkotałam coś w stylu: „O ja pier***ę! W życiu tędy nie zejdę! Mowy nie ma. Nie mam zamiaru się zabić. Po roku zlazłam… 😀 Wodospad Siklawa Baję trza było zostawić i w końcu zmierzyć się ze słynną percią. Problem w tym, że fragment szlaku od Koziego Wierchu nijak się ma do legendy, ot trawers poniżej grani wśród skał. Większych emocji dostarcza dopiero widowiskowa Przełączka nad Buczynową Dolinką, która na stronę Pięciu Stawów obrywa się niezłą lufą. W drugą stronę wcale nie jest przyjemnie, a bo właśnie z przełączki opada Żleb Kulczyńskiego, znany ze swojej uciążliwości. Przy suchej skale nie jest nie wiadomo jak trudny, choć przy potknięciu idzie się poturbować na skałach, zwłaszcza, że żleb daje całkiem obiecujące możliwości sturlania się aż na dno Koziej Dolinki… Pamiętam, że schodziłam „Kulczykiem” bardzo ostrożnie i pamiętam jak bolały mnie kolana. Co tu dużo gadać – było stromo i niewygodnie. Na przełączce 🙂 Żleb Kulczyńskiego Zbliżenie na Kozi Wierch, Kozią Przełęcz Wyżnią i Kozie Czuby Wkrótce opuściłam Żleb Kulczyka (w dół zbiega czarny szlak do Koziej Dolinki) i po krótkim trawersie stanęłam u stóp komina pod Czarnym Mniszkiem. To był mój moment prawdy. Naczytałam się opinii, że to najtrudniejsze miejsce tego odcinka, przeglądałam też mnóstwo zdjęć, na których komin dęba staje. Ejże? I tym kominem naprawdę da się wejść? Ano da się. I to bez większych problemów. To prawda, że z daleka wygląda na ciężki orzech do zgryzienia, ale stojąc u jego stóp można wyluzować. Uff, komin jest porządnie urzeźbiony, z boku ciągnie się łańcuch, widać nawet jakieś klamry. Bułka z masłem dla tego, kto nie boi się stromych ścian. Komin pod Czarnym Mniszkiem Trochę trzeba się pogimnastykować, ale taka forma mi odpowiada. 😀 Czarny Mniszek Powyżej komina Orla znowu zwalnia i bez żadnych problemów wyprowadza na Zadni Granat. Panorama z najwyższego z Granatów jakoś szczególnie nie chwyciła mnie za serce, więc szybko skierowałam się na sąsiedni Pośredni Granat. Zadni Granat widziany z Pośredniego Tam w końcu czaił się dreszczyk emocji, bowiem ścieżka kluczy granią wśród skał wymuszając czujność i używanie wszystkim czterech łap. I to mi się właśnie podobało. Tak sobie wyobrażałam Orlą Perć, a nie jakieś pitu pitu i trawersowanie chodnikiem Czarnych Ścian. Zejście z Pośredniego Granatu W końcu dotarłam do słynnej – mrożącej krew w żyłach i gotującej największym twardzielom jaja na miękko – szczeliny. Co niektórzy ludzie za głupoty na Internetach wypisują… Przepaść tam ponoć ziele okrutna, przejść się po ludzku nie da i co w ogóle TPN wyprawia, że dopuszcza tam ruch turystyczny, skoro po łańcuchu może przejść co jedynie linoskoczek. Nie tylko da się przejść po ludzku, ale i z palcem w nosie obejść, więc nie mogłam się nadziwić skąd te krwiożercze historie na temat jednej, niewinnej szczeliny w skale. Jako że dzierżyłam aparat, to od razu skierowałam się do obejścia, by zrobić lansiarską fotę, zatytułowaną: „Krok nad przepaścią”. Pstryknęłam, poszłam dalej i za chwilę dotarło do mnie rozpaczliwe: „A ja?!? Ja też chcę przejść to owiane sławą miejsce”! Cofnęłam się obejściem i stanęłam przed wyzwaniem. Fakt, w pierwszej chwili poczułam się nieswojo. „A jak noga mi się obsunie i wpadnie do szczeliny? Toć idzie ją złamać, albo cnotę stracić w nadmiernym rozkroku…” 😉 Kronika TOPR-u milczała o tego typu konsekwencjach zatem szybko odgoniłam głupoty z głowy i dałam wielkiego susa. I już. „Szparra” 😉 Krótkie skalne podejście wyprowadza na Skrajny Granat. Moim zdaniem tam jest widokowo najfajniej ze wszystkich Granatów, a to za sprawą nietuzinkowego widoku na ścianę Pośredniego z linią Orlej Perci w tle. Widok ze Skrajnego na Pośredni Granat i grań Orlej Perci Żołta Turnia Jako że na Skrajnym Granacie kończyłam pierwszy etap wędrówki Orlą Percią, to pozostało mi zejście żółtym szlakiem nad Czarny Staw Gąsienicowy. Zejście to niezmiennie kojarzy mi się ze słowem UPIERDLIWY, a owa upierdliwość wynika z niezliczonej ilości drobnicy zalegającej zwłaszcza górne partie ścieżki. Tam jest oczywiście dość stromo (no bo jakby inaczej) i kiedy dodać do tego osuwający się pod butami rumosz skalny, to równanie pokazuje oczywisty wynik. Kolana podczas takiego zejścia dostają w kość, a na usta cisną się te mniej eleganckie słowa. Tu już w przyzwoitym terenie. Widoki na Czarny Staw Gąsienicowy są przyjemne, ale już chciałoby się dobić do brzegu. Mniej więcej w połowie drogi ścieżka robi się stabilna, a pod nogami dominują kamienne stopnie. Człowiek może w końcu puścić zwieracze, ostudzić emocje i delektować się wizją zimnego piwka w bliskim już Murowańcu. Czarny Staw Gąsienicowy A tu Zmarzły Staw, na wysokości Taterników. Właśnie wtedy dał się słyszeć warkot nadlatującego śmigłowca. Sokół przefrunął nam nad głowami i skierował się ku Orlej Perci, którą dopiero co szliśmy… Dziwne myśli kłębią się wtedy w łepetynie. Kurde, ja z taką łatwością przeszłam ten odcinek, a ktoś inny ma kłopoty… Może ktoś zleciał ze skały, może pośliznął się i doznał tylko kontuzji, może ktoś zasłabł? Na takie pytania nikt nie odpowie, pozostaje warkot śmigła, który przeszywa ciszę i przyprawia o gęsią skórkę. Sokół i Giewont Dopiero Kronika TOPR-u wyjaśniła co się wtedy wydarzyło: „Po godz. 15-tej do TOPR dotarła informacja, że idący Żlebem Kulczyńskiego 37-letni turysta z Łodzi we mgle pomylił drogę i wszedł w Rysę Zaruskiego. Doszedł do miejsca skąd nie ma drogi odwrotu. Prosi o pomoc. W tamten rejon ratownicy polecieli śmigłowcem. Po desancie w pobliżu oczekującego na pomoc turysty, założono mu trójkąty ewakuacyjny, w którym został windą wciągnięty na pokład śmigłowca i przetransportowany do Zakopanego.” Na szczęści facet nie forsował zejścia, przypadkiem zapuścił się w zbyt trudny teren i zrobił co należało – zadzwonił po pomoc. Dzięki temu skończyło się tylko na strachu. W takim nieco refleksyjnym nastroju dotarłam na Halę, a wkrótce potem do Kuźnic. Tego dnia dosadnie dotarło do mojej łepetyny, że góry to nie przelewki i nawet w pozornie łatwym terenie może przytrafić się kuku. Każdemu. Ktoś przygotowany może pobłądzić we mgle, ktoś sprawny fizycznie może zjechać się wraz z ruchomym kamlotem, jeszcze inny pośliznąć się na oblodzeniu. Różne wypadki chodzą po ludziach, oby było ich jak najmniej. Granaty znad Czarnego Stawu Gąsienicowego Reasumując, okiełznywanie Orlej Perci warto zacząć od jej najłatwiejszego odcinka, tj. od Koziego do Granatów. Mnie osobiście było tam całkiem łatwo, ale przypomnę, że nie paraliżują mnie strome i eksponowane miejsca, a i warunki miałam porządne. Brakowało mi troszkę wędrówki ścisłą granią, bo czerwony szlak najczęściej trawersuje zbocza, za to kilka razy wyprowadza na kapitalne miejsca widokowe. PO TOPOGRAFICZNE SZCZEGÓŁY I OPIS ORLEJ PERCI ODSYŁAM TUTAJ: Kozi Wierch – Zadni Granat Zadni Granat – Pośredni Granat – Skrajny Granat NAJFAJNIEJSZE MIEJSCA NA OPISANYM ODCINKU ORLEJ: Kozi Wierch – wierzchołek dysponuje absolutnie fenomenalną panoramą. Przełęczka nad Buczynową Dolinką – zejście z Przełączki jest niewygodne i upierdliwe, ale sam widok na nią jest zajebiaszczy. Komin pod Czarnym Mniszkiem – idealne miejsce na lansiarskie foty w skale. Zejście z Pośredniego Granatu – dla mnie taki pierwszy graniowy odcinek perci, krótki bo nie długi, ale zawsze coś. Skrajny Granat – przepyszne widoki, zwłaszcza na Orlą Perć. MIEJSCA MOGĄCE PRZYSPORZYĆ WIĘCEJ ZACHODU: Zejście Żlebem Kulczyńskiego – stromo, bywa ślisko, spod nóg usuwa się piarg, przy potknięciu można nieprzyjemnie się sturlać i poważnie poobijać. Rejon Granatów (zwłaszcza Pośredniego i Skrajnego) – nie licząc jednej mały klamry i łańcucha nad szczeliną jest to teren pozbawiony sztucznych ułatwień, miejscami stromy. Przy chmurach i słabej widoczności można stracić orientację, także trzeba uważnie obserwować oznaczenia. Liczę na to, że nie pojawią się głupie komentarze w stylu: „Z tego tekstu wynika, że Orla to łatwy szlak i zachęcisz mnóstwo osób, które nie będą przygotowane na takie wyzwanie. A potem biedni ratownicy będą ryzykować życie, by ściągać tych delikwentów z grani, a jak komuś się coś stanie, to ty będziesz mieć ich na sumieniu!” Tak jak napisałam we wstępie, dokładny opis szlaku zawarłam artykule „Orla Perć”. W tej relacji skupiłam się na moich (i tylko moich!) doświadczeniach oraz przeżyciach. Wszelkie próby rozwleczenia tego na ogół turystów są imbecylne, bowiem każdy chodzi po górach na własną odpowiedzialność. Każdy ma inne doświadczenie w kwestii obycia ze skałą i ekspozycją, ponoć też rozum, więc niech sam podejmuje decyzje na co go stać podczas górskiej wycieczki. Amen. Pozdrawiam, Madzia / Wieczna Tułaczka *** Tu też jest fajnie: Facebook Instagram
This full day mountain tour is a scramble through the entire Orla Perć secured trail, together with approach from Kuźnice and descned to Palenica, which means you do it while based in Zakopane. Also in Lesser Poland, Poland. Hiking Difficult. Distance 25 km Ascent 1.9 km Descent 1.8 km Duration 1 day + Low Point 910 m High Point 2.2 kmCo znajdziesz w tym wpisie? Co to jest Orla Perć?Jak się przygotować na przejście Orlej Perci?Jak dojść na początek Orlej Perci?Czas przejścia Orlej Perci i mapa całej trasy z Zawratu na KrzyżneRekord przejścia Orlej Perci i film ze szlakuNajpopularniejsza drabinka na Orlej PerciNajtrudniejszy odcinek na Orlej Perci – od Zawratu po Kozi WierchKiedy najlepiej decydować się na przejście tego szlaku?Czy pójdziemy na Orlą Perć? Orla Perć to jedna z najbardziej rozpoznawalnych tras turystycznych w Tatrach. To marzenie niejednego górskiego maniaka. To także według opinii najtrudniejszy i najbardziej niebezpieczny szlak w polskich górach. Chętnych do wędrówki jest sporo, bo kto nie chciałby spędzić kilkunastu godzin w skalnym świecie i podziwiać piękna tatrzańskich szczytów spod Koziego Wierchu? Co to jest Orla Perć? Orla Perć to szlak górski w całości znajdujący się po polskiej stronie Tatr. Przełęcz w Tatrach Wysokich – Zawrat – to początek Orlej Perci. Jest położna na wysokości 2159 metrów ponad poziomem morza. Wejście na Zawrat dostępne jest z dwóch dolin – Doliny Pięciu Stawów Polskich i Doliny Gąsienicowej oraz bezpośrednio ze Świnicy – szczytu Tatr Wysokich. Dalej trasa prowadzi grzbietem Wołoszyna, przez liczne stoki górskie, granie, przełęcze i szczyty aż do przełęczy na końcu Orlej Perci – tej czterokilometrowej trasy przechodzi się przez takie punkty jak: Kozia Przełęcz – wąska przełęcz położona na wysokości 2126 metrów nad poziomem morza,Kozi Wierzch – najwyższy szczyt Tatr, znajdujący się w całości po stronie polskiej, wznoszący się 2291 metrów nad poziomem morza,Granaty – trójwierzchołkowy masyw górski mający odpowiednio wysokość: 2240, 2234 i 2225 metrów nad poziomem morza,Żleb Honoratka – zwany także Żydowskim Żlebem. Jak się przygotować na przejście Orlej Perci? Po pierwsze i najważniejsze, szlak Orlej Perci to szlak wysokogórski. Znajduje się na wysokości ponad 2 tysięcy metrów nad poziomem morza. Zanim wejdzie się na górę, trzeba wziąć więc pod uwagę, że temperatura tam będzie znacznie niższa, niż w Zakopanem, nawet w lecie. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że miasto znajduje się na wysokości około 900 metrów nad poziomem morza, daje to około 1100 metrów różnicy. Znając nieprzewidywalną pogodę gór, możemy mieć sytuację, gdzie różnica między tym, co na dole, a w górach będzie podobna do tej, jaka jest między latem a zimą. Trzeba się do tego przygotować i zabrać ze sobą przynajmniej jeden płaszcz przeciwdeszczowy, ciepłe spodnie i bluzę, odpowiednie buty do chodzenia w górach i coś do zjedzenia w trasie. Orla Perć wymaga także odpowiedniego sprzętu takich jak liny, kask wspinaczkowy, dobra mapa, GPS, kompas, latarka i komórka z naładowaną baterią oraz powerbankiem na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba będzie zadzwonić do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) pod numerem 985. Jak dojść na początek Orlej Perci? Na początek Orlej Perci można dostać się od strony Kasprowego Wierchu i Świnicy – trudny czerwony szlak wzdłuż grani. Obecnie zamknięty od 2018 roku do odwołania. Od Doliny Gąsienicowej ze schroniska Muranowiec na Zawrat niebieskim szlakiem – trudna trasa z ułatwieniami w postaci łańcuchów, Od Doliny Pięciu Stawów Polskich ze schroniska na Zawrat niebieskim szlakiem – trasa niewymagająca specjalnych umiejętności technicznych. Czas przejścia Orlej Perci i mapa całej trasy z Zawratu na Krzyżne Przejście Orlej Perci zajmuje od około 6 do 9 godzin, a niektórym może nawet 13. Dlatego, mimo iż jest to niespełna 4,1 km, warto podzielić ją na mniejsze odcinki nawet na dwa dni, między którymi zejdziemy na szlak dojściowy do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów i odpoczniemy. Takie podzielenie trasy będzie sprzyjało lepszemu zapoznaniu się z przyrodą i widokami całej trasy. Poniżej mapa Orlej Perci. Rekord przejścia Orlej Perci i film ze szlaku Są jednak osoby, które chcą przejść trasę jednego dnia i jak najszybciej. I nie chodzi tu o przejście całej trasy w 6 godzin, ale o przebiegnięcie jej w mniej niż w jedną godzinę i pięć minut. Wydaje się to niemożliwe, ale jak się okazało jest. Taki rekord trasy Orlej Perci od Zawratu po Krzyżne ustanowił 6 września 2018 roku Filip Babicz. Tym wyczynem pobił wcześniejszy rekord Piotra Łobodzińskiego o ponad 12 minut. Jednak dla wszystkich śmiałków, którzy chcieliby ten wyczyn powtórzyć – dwie przestrogi. Po pierwsze nadal trzeba pamiętać, że Orla Perć to najtrudniejszy szlak wysokogórski w Polsce. Od momentu jego ustanowienia w 1906 roku zginęło na nim około 140 osób. Doprowadziło to nawet do pytań o zamknięcie trasy. Po drugie – do gór należy mieć szacunek, zwłaszcza że jeden fałszywy krok wystarczy. Zobacz poniżej na film z przejścia Orlej Perci. Najpopularniejsza drabinka na Orlej Perci Ten nagłówek może wydawać się w pewniej sposób optymistyczny. Najpopularniejsza kojarzy się nam raczej dobrze. Cóż, nie tym razem. Mowa tu o drabince nad Kozią Przełęczą. Chodzi o drabinkę długości ośmiu metrów i mającą 26 szczebli. Oficjalnie Tatrzański Park Narodowy i Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe nie widzą potrzeby na wymiany owej drabinki. Określają oni ją jako mocną i stabilnie osadzoną, całkowicie spełniającą swoją rolę. Jednak wiele osób na tej drabince doznaje prawdziwej próby charakteru. Tworzy się na niej wiele zatorów na szlaku, na skutek przypadków panicznego strachu turystów. Można powiedzieć, że jest to jeden z najtrudniejszych momentów na całej trasie. Chociaż z wszystkimi osobami, z którymi rozmawialiśmy, mówili, że drabinka na Orlej Perci to nic strasznego. Najtrudniejszy odcinek na Orlej Perci – od Zawratu po Kozi Wierch Najtrudniejszy odcinek całej Orlej Perci, według wielu turystów, jak i Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego to odcinek od Zawratu do Koziego Wierchu. I tak to właśnie na tym odcinku znajduje się wcześniej wspomniana najsłynniejsza drabinka Orlej Perci. Jednak oprócz niej trasa zawiera w sobie przepaści, które wymagają naprawdę dobrego przygotowania sprzętowego i doświadczenia. Zwłaszcza że wchodząc na ten odcinek, nie mamy już odwrotu. Aby przejście było w miarę przechodnie i płynne ustanowiono tu, by trasa była jednokierunkowa. Oznacza to, że wchodząc na nią, musimy ją przejść. Zawrócenie do miejsca początkowego jest możliwe jedynie poprzez przejście tego odcinka i zejście szlakiem zejściowym do punktu wyjścia. Kiedy najlepiej decydować się na przejście tego szlaku? Orla Perć jest dostępna cały rok. Jednak czy warto decydować się na nią zimą? W głównej mierze zależy to od poziomu naszego przygotowania, kondycji, warunków pogodowych i doświadczenia. Jeśli czujemy się bardzo pewnie na trasach wysokogórskich, mamy dużo doświadczenia, nie mamy lęku wysokości i nie czujemy dyskomfortu przed zimowym chodzeniem po górach, to możemy spróbować wybrać się na Orlą Perć, ale lepiej wybrać lżejszy szlak, niż od razu najtrudniejszy. Latem chodzenie po Orlej Perci jest łatwiejsze, ale nie zmienia się on wtedy w najłatwiejszy szlak górski. Raczej możemy bardziej pewni korzystniejszych warunków pogodowych i większej ilości turystów to wszystko. Jednak letnie wycieczki na Orlą Perć są łatwiejsze i mogą być próbą dla osób, które trochę w tym temacie siedzą, mają dobrą kondycję i chcą sprawdzić, czy mogą próbować bardziej wymagające trasy. Dalej jednak poleca się wybieranie najpierw łatwiejszych tras, by zobaczyć, czy ten poziom jest dla nas osiągalny i czy możemy myśleć o pięciu się wyżej. Czy pójdziemy na Orlą Perć? Orla Perć została założona z myślą o osobach mających duże doświadczenie. W ciągu ponad 100-letniej tradycji szlaku zyskał on na popularności, że mniej doświadczeni także chcą wypróbować swoje siły, nie licząc się z trudnością trasy. Mimo tego, że zostały wprowadzone zabezpieczenia w postaci drabinki i łańcuchów Orla Perć dalej jest trudną trasą i nie należy jej lekceważyć. Dostajemy wiele pytań kiedy wybieramy się na Orlą Perć? My jeszcze na ten moment poczekamy, ponieważ nam się nie spieszy. Na początek musimy zdobyć kilka mniej wymagających szczytów, np. Świnicę.Orla Perć krok po kroku. Królowa Tatr - Piękna i Bestia. Teraz jest odpowiedni czas na zdobycie tej wyjątkowej grani. Długie dni i stabilność pogody. Lewa dłoń kurczowo na granitowej wypustce, prawa chwyta łańcuch. Nogi na śliskiej skalnej płycie. Z każdą chwilą buty obsuwają się o kilka centymetrów. Poniżej płyty przepaść, kilkaset metrów pustej przestrzeni. Pokonując strach, trzeba się podciągnąć, wykonać ruch. Potem kolejny. Potem dziesiątki kolejnych. Oto Orla Perć. Najtrudniejszy szlak w Tatrach - tak mówią. Słowacy twierdzą, że ich droga na Czerwoną Ławkę jest bardziej wymagająca, ale znajdujący się tam żółty szlak jest krótszy i nie biegnie po grani. Polacy wiedzą swoje. Szczyt turystycznych osiągnięć może być tylko jeden i jest w Perć, czyli orla ścieżka. Królestwo króla ptaków, gdzie szaleniec wpadł na pomysł, by wytoczyć szlak dla spragnionych górskiej adrenaliny. Ciągnie się od przełęczy Zawrat do przełęczy Krzyżne. Nie opada poniżej 2000 metrów Długa na blisko cztery kilometry. W mieście, na płaskiej przestrzeni, cztery kilometry przechodzi się w około 40 minut. Przejście Orlej Perci, w zależności od warunków i długości odpoczynków, to jakieś pięć-sześć Perć to najtrudniejszy szlak w Tatrach / Wideo: tvn24 Samo dotarcie do szlaku to długa, żmudna wędrówka. Łatwiej mają ci, którzy nocują w górskich schroniskach. Większość turystów na Orlą idzie jednak z Zakopanego. Rozbudzeni o czwartej-piątej rano, ruszają na szlak albo przez Dolinę Pięciu Stawów Polskich, albo przez Halę Gąsienicową. Nas interesuje ta druga środa, 22 lipca. O piątej rano w lesie jest jeszcze ciemno. Z Kuźnic, gdzie swój początek ma wiele szlaków oraz znajduje się dolna stacja kolejki linowej na Kasprowy Wierch, należy pójść Doliną Jaworzynki lub przez Boczań. Drugi wariant to szlak, który prowadzi na górski grzbiet nad wspomnianą doliną. Można stamtąd podziwiać wschód słońca. Rozpościera się tam też widok na Dolinę Olczyską. To tutaj w 1994 roku rozbił się śmigłowiec Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowania Ratunkowego biorący udział w akcji. Zginęły cztery osoby. W polskiej, niewielkiej części Tatr, historia czai się na każdym kroku. Historia wspaniałych osiągnięć i tragicznych od tego, który wariant wybraliśmy, docieramy do Przełęczy między Kopami. Kilkadziesiąt minut później można już odpocząć w Murowańcu. Górskie schronisko wita turystów ciepłą herbatą i wspaniałymi widokami. Ze szlaku powyżej schroniska rozpościera się imponujący widok na panoramę tatrzańskich szczytów. Trawy i lasy płynnie przechodzą w granitowe wzniesienia, a wyżej w niebotyczne, postrzępione wierzchołki, teraz nieco zakryte chmurami. Świnica, Kościelec i dalej - Kozi Wierch oraz Granaty. O poranku ich zacienione zbocza wyglądają na tak odległe i tak niedostępne, że zdobycie ich wydaje się czynem niezwykłym, Perć ma blisko cztery kilometry i nie opada poniżej 2000 m / Źródło: Wikipedia/Tatrzański Park Narodowy (CC BY-SA By dotrzeć do Orlej Perci, trzeba iść nad Czarny Staw Gąsienicowy i dalej do Dolinki Koziej. Krajobraz wokół jest surowy. Od wschodu, północy i zachodu otaczają nas olbrzymie, zacienione ściany. Przytłaczają swoją potężną strukturą. Doskonale widać stąd południowe ściany Koziego Wierchu - najwyższego szczytu znajdującego się w całości po polskiej stronie. Wierzchołek góry jest punktem kulminacyjnym Orlej Perci. Liczy sobie 2291 metrów dnia chmury wiszą nisko. Mleczne obłoki zakrywają szczyty. Pewnie trudno dziś będzie o piękne widoki. Mimo nie najlepszej pogody nie jest łatwo podjąć decyzję o zaprzestaniu wędrówki. Jakiś górski magnetyzm nakazuje iść dalej. Nikt tu nie chce się wycofać. Spotykam Magdę i Michała. Nad znajdującym się poniżej Dolinki Koziej Zmarzłym Stawem uzupełniają Jest dużo trudniej niż w Alpach i Dolomitach - mówi kobieta. Magda ma 42 lata, przyjechała z Warszawy. W Wysokie Tatry idzie pierwszy raz, chce spróbować, porównać doświadczenia zdobyte we Włoszech. - Ścieżki są bardziej strome i węższe - dodaje. Mimo zaskoczenia trudnością szlaków odważnie stawia kolejne kroki. Jest z nią Michał - jak się okazuje przewodnik tatrzański. Idą na Mamy kaski, uprzęże, lonże - mówi opiekun i wskazuje na wypełnione plecaki. - Orla powinna być via ferratą? - pytam. To pytanie od lat wraca jak bumerang. Via ferrata, czyli po włosku żelazna droga. Szlak przeznaczony dla doświadczonych turystów, wyposażonych w sprzęt wspinaczkowy. Jego głównym elementem jest stalowa lina, do której można wpiąć się za pomocą lonży, czyli karabinków przymocowanych do uprzęży na elastycznej taśmie. Takie rozwiązanie zapewnia asekurację i jest jakąś gwarancją przeżycia w przypadku odpadnięcia od ściany. Na Orlej Perci stalowej liny nie ma. Są za to łańcuchy przymocowane do skał za pomocną kotwi. - Pewnie, że powinna. I to już chwila po godzinie ósmej. Od wymarszu z Kuźnic minęły ponad trzy godziny, a nie jestem jeszcze na właściwym szlaku. Magda i Michał ruszyli na Zawrat, tam zaczną swoją przygodę z Orlą Percią. To początek szlaku, ale wędrówki wcale nie trzeba zaczynać od początku. Orlą można pokonywać odcinkami. W Dolince Koziej mijam się z dwiema dziewczynami. To kuzynki, Agnieszka ma 24, Joanna 19 lat. Przyjechały z Radomia i Łodzi. Agnieszka pełni tu rolę przewodnika. Wcześniej była na Zawracie i pobliskiej Świnicy."Na Orlej Perci jest dużo trudniej niż w Alpach i Dolomitach"- Idziemy na Granaty - mówi. To grań trzech wierzchołków w środkowej części Orlej Perci. - Dlaczego tam? - Podobno jest najłatwiej - Agnieszka uśmiecha się szeroko. - Chcemy spróbować, zmierzyć się ze szlakiem, ale tak na nasze możliwości - odcinek Granatów jest uważany za jeden z łatwiejszych na szlaku, choć to wcale nie oznacza, że przejście go to spacerek. Po prostu nie wymaga aż tyle wysiłku i stresu. Jest też stosunkowo krótki. Przechodzenie go to trochę tak, jakby kapitanowi jachtu w czasie sztormu udało się ustawić łódź pod wiatr. Wokół dalej szaleje burza, dziób statku co chwilę zalewa woda, ale raczej nie zatonie. Wiesz może, czy dziś będzie burza? - pyta Joanna, niepewnie spoglądając w chmury. Pytanie jest zasadne, w lipcu burza to jedno z największych zagrożeń w Tatrach. - Raczej nie. Ewentualnie trochę popada - mówię zgodnie z wiedzą z porannej prognozy pogody. - Długo chodzisz po górach? To ciekawie mieć taką pasję w tak młodym wieku - rewanżuję się pytaniem, łapiąc się jednocześnie na tym, jak okropnie protekcjonalnie musiało zabrzmieć to "w tak młodym wieku”.- Od dziecka. Rodzice dbali, żebym polubiła góry – sobie powodzenia i udanej wędrówki. Dziewczyny ruszają w stronę Zadniego Granatu. Granaty to dobry wybór na początek, żeby spróbować, zapoznać się z Orlą. Natomiast całość szlaku można podzielić na następujące odcinki. Przełęcz Zawrat - Kozia Przełęcz. Pierwszy i jeden z trudniejszych odcinków. Obowiązuje tu ruch jednokierunkowy. Kozia Przełęcz - Kozi Wierch. Na tym odcinku trzeba zmierzyć się z zejściem z Kozich Czub, przez wielu uważanym za najtrudniejsze miejsce szlaku. Również ruch jednokierunkowy. Kozi Wierch - Granaty. Nieco łatwiejszy odcinek, z którego można dostać się do Dolinki Koziej, jednak trudnym i stromym Żlebem Kulczyńskiego. Dalej możemy poruszać się granią Granatów, od ostatniego - Skrajnego Granatu - zejdziemy żółtym szlakiem nad Czarny Staw Gąsienicowy. Orla Perć natomiast ciągnie się dalej, przez Orlą Basztę i Buczynowe Turnie do przełęczy Krzyżne. Nas dziś interesuje jednak ten podobno najtrudniejszy odcinek, na którym leżą Kozie Czuby i Kozi Wierch. Dlatego z dolinki ruszam żółtym szlakiem na Kozią kręci się, zawija. Mijam skalne rumowisko, które jest czymś w rodzaju granicy. Za nim nie spotkamy już reglowych roślin. Próżno tu szukać bujnej zielonej flory. Są za to surowe tatrzańskie granity, a u podstawy ogromnej ściany Koziego Wierchu, mimo że jest lipiec, leży stary śnieg. Tutaj często można spotkać kozice lub świstaki szukające pożywienia wśród niedostępnych górskich półek. Słyszę ich się łańcuchy. Widząc pierwszy z nich, przekonany o słuszności zaleceń TOPR i Tatrzańskiego Parku Narodowego, wpinam w nie lonżę. Karabinki przesuwają się topornie, wydają przy tym metaliczny irytujący dźwięk. Do tego łańcuchy są krótkie, karabinki trzeba co chwilę przepinać. To bardzo spowalnia wędrówkę. Myślę wtedy, że via ferrata, z długą stalową liną, rzeczywiście byłaby wyżej, skały coraz bliżej siebie. Szlak z ogromnych przestrzeni zamienia się w wąską ścieżkę, oplecioną łańcuchami, z których nierzadko trzeba skorzystać, by się podciągnąć. Nie należy jednak ulegać złudnemu wrażeniu, że aby pójść dalej, łańcuch jest niezbędny. Czasem znacznie łatwiej i wygodniej jest poruszać się wyłącznie przy wykorzystaniu skalnych Orlej Perci / Źródło: Mapa Turystyczna; Tatry Polskie Orla Perć, Agencja Wydawnicza WiT Docieram na Kozią Przełęcz. To już Orla Perć. Od zachodu turyści idący z Zawratu schodzą drabinką przymocowaną nad głęboką przepaścią. Kiedyś zginął tam turysta, który, trzymając się jedną ręką metalowych szczebli, próbował zrobić sobie zdjęcie. Następnie trzeba pokonać przełęcz, która przypomina wąski skalny wąwóz z wysokimi ścianami, tylko że zawieszony na dwóch tysiącach metrów. W ogólnej ciasnocie, mozolnie przesuwając karabinki po łańcuchach, przesuwam się w stronę południowego wylotu przełęczy. Szlak tutaj zakręca w lewo i dalej stromo w górę. Żeby się tam dostać, trzeba pokonać duże, prawie idealnie gładkie płyty dnia jest mokro, buty ślizgają się w niekontrolowany sposób. Pod nimi majaczy przepaść, teraz delikatnie przesłonięta warstwą chmur wdzierających się tu od północy. Próbuję podciągnąć się rękami, ale moje ruchy blokuje karabinek, który jak na złość nie chce się przesunąć dalej. Dłonie kurczowo zaciśnięte na łańcuchu, karabinka nie mogę nawet przyciągnąć do siebie. Po dwóch-trzech nieudanych próbach udaje mi się podciągnąć wyżej nogi, a w konsekwencji chwycić krawędź powyżej płyt, dzięki czemu przechodzę dalej. Wpinam się w kolejny łańcuch. Jest tu trochę więcej miejsca, można odpocząć. Orientuję się, że od dłuższej chwili moim wysiłkom w przesuwaniu karabinków przyglądało się trzech turystów, odpoczywających właśnie w tym Orlej Perci kręci się i zawija- Przydałaby się taka stalowa lina - mówi, jak się po chwili okazuje, Sławek i patrzy na mnie znacząco. Teraz lonża wpięta w łańcuch pozwala mi bezpiecznie odpocząć. Podczas postoju w takim miejscu jest błogosławieństwem. Przedstawiam się, wyjaśniam, że piszę reportaż o tym To lepiej nie mogłeś trafić - stwierdza Sebastian. - Łukasz przeszedł Orlą boso - dodaje. - Skąd taki szalony pomysł? - pytam i teraz to ja patrzę znacząco na To dobre doświadczenie. Można wtedy poczuć naturę, zespolić się z nią - odpowiada z pasją. Łukasz też jest przewodnikiem, Orlą przechodził wielokrotnie. Ma 35 lat. Jego koledzy 47 i 37. Pytam, co tutaj robią, dlaczego wybrali ten Żeby się sprawdzić! Nie ma już nic trudniejszego - Sławek wesoło wskazuje na dalszą część szlaku. Łańcuchy i metalowe klamry ciągną się pionowo w kierunku grani. Życzymy sobie powodzenia i kontynuuję pokonaniu kilku łańcuchów i drabinki z metalowych klamer docieram na grań. Oczywiście motywacja wielu turystów "żeby się sprawdzić", to już istotny powód do zmierzenia się ze szlakiem, ale jest coś jeszcze. Poczuć to można dopiero na grani. Wąska ścieżka ciągnie się przez kolejne szczyty. Z lewej i prawej strony widzimy ogromne przepaści. Strome, niemal pionowe zbocza opadają kilkaset metrów w głąb Dolinki Koziej i Doliny Pięciu Stawów Polskich po drugiej stronie. Do tego wokół rozpościera się niepowtarzalny widok na tatrzańskie szczyty. Te w zasięgu ręki, które są przed lub za nami, oraz te dalej na południe - wierzchołki Tatr Wysokich, w tym Rysy i o chmurach, które na dnie dolin przesłaniały szczyty. Tutaj, na grani, wiatr rozbija je tak, że nad sobą mam błękitne niebo. Jednocześnie z Dolinki Koziej wciąż płyną kolejne obłoki. Widok jak sen, w którym obserwujemy coś pięknego, ale podświadomie czujemy coraz większą obawę. Śnieżnobiałe chmury rozwarstwiają się na grani, tworząc na niebie poszarpane, fantazyjne mleczne wzory. Są tak gęste, że widać, jak przesuwają się kilka metrów od nas. Przeszywa mnie zimno. Cały ten spektakl kończy się po chwili, bo chmury zasłaniające Dolinkę Kozią znikają nad granią, odsłaniając tym samym przepaść opadającą setki metrów do Doliny Pięciu Stawów Polskich. W dole widać skalne rumowiska, zieloną roślinność i wspaniałe ciemnogranatowe jeziora. To wszystko sprawia, że poruszając się Orlą Percią, idziemy jakby na granicy dwóch światów. Z jednej strony biała plama i uderzające w nas zimno, z drugiej wspaniały widok doliny i intensywne lipcowe słońce. Nie odda tego żadne spokojnym tempie pokonuję kolejne uskoki, schodki, skalne kominki wyposażone w łańcuchy i klamry. W końcu staję na progu zejścia z Kozich Czub. Tutaj szlak opada prawie pionowym kominkiem kilkanaście metrów, aby po chwili znów piąć się stromo w górę na szczyt Koziego Wierchu. Poniżej załamania tego górskiego rollercoastera oczywiście przepaść, która przeraziłaby niejednego. Uczucie lęku potęgują wąskie metalowe klamry, na których trzeba stawiać stopy kilkanaście centymetrów od stabilnej ściany. Zamontowano tu łańcuchy. Teraz rzeczywiście lonża wydaje się niezbędna, daje poczucie bezpieczeństwa. Warto też mieć ze sobą odpowiednie rękawiczki, dzięki czemu nie zniszczymy i nie zmęczymy tak bardzo dłoni, podczas ciągłego przesuwania ich po łańcuchach. Najważniejsza jest jednak kondycja. Kolejne skały, stopnie wymagają wiele wysiłku i determinacji. Bo Orla Perć, choć ma kilka punktów, w których można uciekać w doliny, przez prawie całą swoją długość ciągnie się na grani lub bardzo blisko niej. Jak już się tu weszło, trzeba szlak przejść. Na tak odsłoniętej drodze to problem szczególnie wtedy, gdy dopadnie nad burza. Nie ma dokąd które na dnie dolin przesłaniały szczytyW końcu staję na szczycie Koziego Wierchu. Jest kilka minut po godzinie dziesiątej. Rozpościera się stąd wyjątkowej urody widok na Dolinę Pięciu Stawów Polskich. Ci, którzy chcą zdobyć szczyt, ale Orla Perć wydaje im się zbyt wymagająca, mogą wejść na wierzchołek czarnym szlakiem od doliny. Na szczycie rozmawiam z Piotrem. Przyjechał z Gniezna, Orlą Perć przechodzi trzeci raz. Pierwszy raz był tu dziewięć lat Via ferrata? Tylko nie to! Szlak jest zabytkowy i powinien taki pozostać. To historia polskich Tatr - mówi, kiedy pytam o sztuczne ułatwienia. Ma rację. Pisałem, że Orla Perć to wymysł szaleńca. Owym szaleńcem był Walenty Gadowski - ksiądz i wyjątkowo zdeterminowany miłośnik Tatr. Inspirował się wizjami szlaku młodopolskiego poety Franciszka Henryka powstał w 1906 roku, żmudna budowa trwała trzy lata. Na trwałe zmienił turystykę Tatr w tym rejonie, wykorzystując niezagospodarowaną wcześniej grań. Niestety, ponad stuletnia historia szlaku ma swoje ciemne karty. Przez cały okres eksploracji zginęło na nim ponad 140 osób, a wliczając w to szlaki dojściowe liczba ta rośnie do ponad 200. Śmiałkowie gubili drogę we mgle, spadali w przepaść, ślizgali się na mokrych skałach albo po prostu byli źle przygotowani. Kondycja jest tu naprawdę podstawowym ma 40 lat. Kiedy wymienialiśmy uwagi na temat przyszłości szlaku, naszej rozmowie przysłuchiwał się młody Przepraszam, jest pan tu trzeci raz. Jak pan utrzymuje tak świetną kondycję? - zapytał w Bardzo prosto. Trzeba odstawić wszystkie imprezy i używki. Tylko tyle i aż tyle - Piotr odpowiada krótko. Uśmiecha się, podnosi plecak i rusza dalej na turyści oprócz złego przygotowania często przeceniają swoje możliwości. Jeżeli dodamy do tego zdarzenia losowe, jak zła pogoda, spadające kamienie czy po prostu złe warunki na szlaku, to liczba wypadków rośnie prowadzi stale aktualizowaną kronikę wypadków. Prześledźmy jeden tylko tydzień incydentów w rejonie Orlej Perci od dnia, w którym rozmawiałem z prowadzi stale aktualizowaną kronikę wypadków na Orlej - Pomocy wzywa mężczyzna, który wchodzi w zbyt eksponowany teren w Żlebie Kulczyńskiego. Nie może zejść, nie może wejść wyżej. Interweniuje śmigłowiec TOPR. Kilka godzin później, również w Żlebie Kulczyńskiego, kobieta doznaje blokady psychomotorycznej. Znów konieczna była pomoc - Nie na samej Orlej Perci, ale na jednej z jej ścian, pod Zamarłą Turnią, taternik zostaje uderzony kamieniem, doznaje urazu stopy. Śmigłowiec TOPR podejmuje go wraz z partnerem, z którym się - Nieopodal Orlej Perci, z Niebieskiej Turni, podczas zjazdu na linie spada w przepaść 21-letni turysta. Ginie na miejscu. Miał wielonarządowe obrażenia - Mężczyzna zasłabł na przełęczy Krzyżne. Zabrał go śmigłowiec TOPR. Wieczorem, przed godziną dwie turystki zgłaszają uraz nogi u jednej z nich, proszą o pomoc. Dochodzą na Krzyżne, stamtąd ratownik sprowadza je do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Kiedy docierają na miejsce, jest godzina Kilkanaście godzin później poszkodowaną do Zakopanego zabiera odpowiednie przygotowanie i świadomość własnych możliwości wydaje się kluczem do pokonania Orlej Perci. Ale może poprowadzenie stalowej liny zmniejszyłoby liczbę wypadków? Z drugiej strony zapewne wzrosłaby liczba turystów, więc proporcjonalnie zwiększyłoby się też ryzyko wypadków, nie mówiąc już o zniszczeniu unikalnego charakteru zabytkowego szlaku. O zdanie pytam Jana Krzysztofa - naczelnika TOPR."TOPR jako organizacja nie ma oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Są opinie ratowników TOPR, które są bardzo różne. Decydentem w tym względzie, jako gospodarz terenu, jest TPN i z tego, co wiem, obowiązuje koncepcja utrzymania dotychczasowej formy sztucznych ułatwień, do czego osobiście się przychylam. Propagujemy stosowanie systemów autoasekuracji (typu via ferrata) na istniejącej formie sztucznych ułatwień z korektami ich umieszczenia związanymi na przykład z erozją skał itd." - pisze naczelnik w przesłanej drogowskazem dla turystów głodnych górskich wyzwań musi być rozwaga. Oznakowany szlak jest dla każdego, jednak ci, którzy nie są pewni swoich możliwości, powinni szczególnie zwrócić uwagę na kondycję i sprzęt. Uprząż i lonża, choć może się wydawać, że czasem zbędna w kontakcie z łańcuchami, zapewnia bezpieczeństwo. Kask chroni przed spadającymi kamieniami i osłania głowę w razie upadku. Dzięki odpowiednim rękawiczkom nie zmęczymy wprowadził psa na Orlą Perć. Zwierzę miało łapy we krwi / Wideo: Fakty po południu Sam tymczasem pokonuję kolejne trudności na szlaku, przechodzę wysoki, prawie pionowy komin pod Czarnym Mniszkiem. Tworzy się tu niewielki zator. Scena przypomina zdjęcia ze szczytu Mount Everest, gdzie turyści stoją jeden za drugim w kolejce, zupełnie jak w sklepie. Jednak w odróżnieniu od sklepu na najwyższej górze świata i na Orlej Perci w każdej chwili można spaść w przepaść. Z Dolinki Koziej nadciągają coraz gęstsze chmury, jest coraz gorsza widoczność. Przed Granatami decyduję się na zejście do doliny. Po drodze spotykam Pawła. Ma 23 lata, przyjechał z Warszawy. Mijaliśmy się wcześniej na Orlej. Teraz wyraźnie zmęczony również schodzi ze szlaku. Pytam, dlaczego wybrał akurat ten Tu jest najtrudniej. Ale za to jaka satysfakcja! - mówi z pasją i ociera pot z czoła. - Masz te wszystkie łańcuchy, ułatwienia, pionowe zejścia i wejścia. I widoki. Tu jest wszystko to, co w wysokich górach najpiękniejsze. Też takie wiesz, pociągające niebezpieczeństwo. Na co dzień w mieście jest mnóstwo problemów i prawie nic nie zależy od ciebie. A tutaj każda decyzja, każdy krok, to czy przeżyjesz, czy nie - zależy od ciebie. Nie licząc pogody, masz kontrolę nad wszystkim. To niebezpieczeństwo oczyszcza głowę, pozwala poukładać myśli, daje siłę. Po to się idzie w góry - Paweł pierwszy raz w naszej rozmowie uśmiecha daleko słychać huk silników toprowskiego śmigłowca. hMLQy.